Polacy z Misiones

Polacy z Misiones,
25 min. Scen. i reż.: Mirosław Olszycki.
Zdjęcia: Mirosław Olszycki.
Muzyka: Jacek Wójcik.
Prod. : Centrum Multimedialne Arkadia
Licencja ­ TVP Polonia.

Wśród chłopów, którzy w rozdartej w XIX wieku przez zaborców Polsce, nie posiadali na własność więcej niż kilka mórg, wieść, że mogą gospodarzyć na 20 hektarach, wzbudziła prawdziwą gorączkę posiadania ziemi, choćby na końcu świata… Uciekali z okupowanej ojczyzny, a potem, na statkach, przedostawali się za Ocean, aby zasiedlić obiecane hektary pól. Jednak zamiast wykarczowanych ziemi, ujrzeli bezgraniczny, zielony bezmiar tropikalnego lasu, z którym przyszło im się zmierzyć.

Takie było Misiones, prawie sam środek Ameryki Południowej; wilgotne, gorące, niezdrowe dla ludzi, którzy niemal gołymi rękoma, bo nie posiadali narzędzi, zmuszeni byli toczyć walkę z dżunglą na śmierć i życie. To właśnie Polacy uczynili z Misiones jeden z najbardziej rozwijających się regionów Argentyny. Powstały tam takie osady jak Polana, Obera, Wanda, polskie znaki na krańcu Ziemi, w którym i dzisiaj słychać znajomy język…

Prowincja Misiones to najbardziej tropikalny region Argentyny. Otoczony z 3 stron rzekami Urugwaj, Iquazu (czyt. Igłazu), Parana, graniczy z Paragwajem i Brazylią. Granicą jest tutaj rzeka Parana, dawno temu – jedyna dostępna arteria komunikacyjna w stronę interioru. To właśnie rzeką podróżowały do Misiones pierwsze polskie rodziny. Polskie osadnictwo w Misiones rodziło się w bólach i cierpieniu. Emigranci stanęli w obliczu nieznajomości języka, nieznanych chorób, braku lekarsw, wszechobecnych robaków, dla których, w odróżnieniu od ludzi, tutejszy, tropikalny klimat wytworzył idelane środowisko życia…

Marta Sawa: – To się zaczęło w roku 1936 w Wandzie. Dużo rodzin przyjechał w 1937. Mój dziadek sprzedał swoje ziemie, żeby kupić ziemie w Argentynie. Opowiadał mi ciotka, że jak dziadek dojechał do Wandy, to zapłakał i powiedział, gdzie my tu przyjechali, bo zobaczył, że tu taka dżungla. Tu trzeba było zaczynać wszysko, klimat był bardzo trudny, dużo much i robaków…